Alkoholik Wysoko funkcjonujący

Autor Artykułu Marcin Cieślak 
Prawnik, biznesmen, polityk, dziennikarz, dyplomata, finansista, pracownik reklamy lub PR – wstają rano, biorą prysznic, starannie myją zęby, zakładają modne ubranie, w łazience czuć dobry zapach. Śniadań z reguły nie jedzą. Aplikują pokaźną porcję suplementów, witamin i magnezu. Wciąż są pijani. Nazywają się HFA (High Functioning Alcoholics) – alkoholicy wysoko funkcjonujący, „z klasą”, pracownicy wielkich korporacji.

To ludzie, których nigdy nie posądziłbyś o chorobę alkoholową. Mają rodziny, świetną pracę, dobrze zarabiają. Według danych National Institute for Alcohol Abuse and Alcoholism, niemal co 5. alkoholik w USA, to właśnie HFA.
W Polsce nie ma badań na szeroką skalę mówiących o tym, ilu jest alkoholików wysokofunkcjonujących, pracujących w dużych firmach, na wysokich stanowiskach. W 2011 roku Wyższa Szkoła Pedagogiki Resocjalizacyjnej w Warszawie przebadała pracowników 13 banków i 21 koncernów w stolicy i dużych miastach. Okazuje się, że wśród pracowników korporacji 18 proc. pije alkohol codziennie, a 40 proc. kilka razy w tygodniu.

 

Oto najważniejsze sygnały alarmowe HFA (High Functioning Alcoholics):

  • Zaprzeczanie – dużo, często i regularnie pije, ale nie jest przecież stereotypowym pijakiem z marginesu, więc powtarza, że problem go nie dotyczy, w rozmowach bagatelizuje sprawę, unika rozmów na temat częstego picia alkoholu.
  • Wiele twarzy – w pracy jest pełen wigoru, pomysłów, inwencji. Po pracy nie daje sobie rady z wolnym czasem, życiem rodzinnym. Gdy wieczorem się nie napije świat jest szary i nudny. Po alkoholu jest znów atrakcyjnym rozmówcą i pełnym życia kompanem. Wstydzi się tego, w jakiej sytuacji się znalazł, ma poczucie winy, ale na zewnątrz stwarza pozory osoby zdrowej i szczęśliwej. Do domu wraca niechętnie. Partner, współmałżonek i dzieci raczej przeszkadzają, więc dzień kończą „na mieście” na wymyślonych spotkaniach służbowych, albo na kolacjach, które zawsze są okazją do picia. Na koniec może zdarzy się przypadkowy seks. Często urwany film z powrotu do domu. Pod wpływem alkoholu może zachowywać się w ryzykowny sposób, robiąc rzeczy, na które nigdy nie zdecydowałby się na trzeźwo.
  • Picie kontrolowane – aby udowodnić innym i sobie, że nie ma problemu z alkoholem, jest w stanie nie pić kilka miesięcy. Jednak czy zdrowi ludzie muszą sobie to udowadniać?
  • Praca jako wartość nadrzędna – to główne oparcie dla alkoholika. Pracę straci na końcu. Dla picia może stracić przyjaciół, rodzinę, zainteresowania, w zasadzie wszystko oprócz pracy, bo ona jako jedyna daje mu poczucie stabilizacji. Zawsze może powiedzieć innym: „pracuję, zarabiam, więc nie mam żadnego problemu”. Najchętniej zostałby w domu. Jednak w pracy będzie dokładny, obowiązkowy, na biurku porządek, sprawy dopięte przed terminem. Nikt przecież nie może zauważyć, że coś jest nie tak.
  • Otaczanie się osobami pijącymi – chodzi do miejsc, w których się pije, jego najbliższymi znajomymi są osoby pijące, imprezujące, często wybiera partnerki/partnerów, którzy też piją. Żyjąc w tak stworzonym przez siebie środowisku łatwo powiedzieć: „przecież wszyscy dokoła piją lub biorą. To normalne w moim środowisku, więc dlaczego ja miałbym być inny.” HFA kupuje zazwyczaj piwo, dobre wino lub whisky. Rzadko czystą wódkę. Ta kojarzy mu się z pijakami w bramie lub zamierzchłym czasem PRL. Pije dużo – bo dzień był trudny, bo musi się odstresować, bo: „współpracownicy to idioci”, bo go nie doceniają, bo powinien więcej zarabiać, bo na koniec dnia należy mu się nagroda.

Wysoko funkcjonujący uzależnieni mają środki, aby odwlekać konsekwencje picia

Stać ich na dobre odżywianie, salony regeneracji, kosmetyki pomagające lepiej wyglądać, zajęcia sportowe i mnóstwo innych czynności, które mają odtruwać i oczyszczać organizm. Ale prędzej czy później wysoko funkcjonujący alkoholik zacznie płacić rachunki. I to właśnie one, paradoksalnie, mogą być dla niego ratunkiem. Konsekwencje przychodzą zazwyczaj niespodziewanie. Żona składająca pozew o rozwód, zatarg z prawem lub wypadek pod wpływem alkoholu, choroba, czy zwolnienie z pracy. Może to być także potężny poziom emocjonalnego zagubienia, nieustającego lęku, strachu i rozpadu tożsamości. Chory człowiek nie jest już w stanie sobie z tym radzić. Pijący wie, że za tym wszystkim stoi alkohol. Jednak ma ogromny problem z dopuszczeniem do świadomości, że jest alkoholikiem. Dla HFA alkoholik to menel, a nie on sam. Ta wizerunkowa bariera, którą stworzyła kultura poprzedniego systemu, długo nie pozwala choremu spotkać się ze swoim problemem.

Terapia antyalkoholowa

Trudno wytłumaczyć choremu, że jest chory. W zasadzie tylko konsekwencje picia i straty z niego wynikające są powodami, dla których HFA szuka pomocy. Zazwyczaj jest to najpierw wizyta u psychologa i próba poradzenia sobie samemu z uzależnieniem. High Functioning Alcoholic ma często duże poczucie mocy i do końca będzie próbował przejąć kontrolę nad własnym piciem. Jednak gdy idzie do specjalisty, raczej wie, że sam sobie nie poradzi. Wyjście z uzależnienia to nie tylko walka z piciem. Alkohol to niewielki fragment całego problemu. Pije nałogowo, bo nie potrafi radzić sobie z własnymi emocjami, myślami, a w efekcie z własnym życiem. Terapia grupowa to nauka radzenia sobie w życiu na trzeźwo, a nie nauka niepicia. Ale żeby do tego dojść alkoholik musi spotkać się z innymi alkoholikami. Usiąść z nimi na terapii pod okiem specjalisty i zacząć uczyć się żyć od nowa. Tylko wtedy jest szansa, że picie może przestać rujnować jego życie.

×

Formularz kontaktowy